środa, 12 listopada 2014

HASZ - ХАШ - HASH

Moja przygoda z haszem zaczęła się dość nietypowo. Podczas jednej z podróży po Armenii, którą odbywałam razem z Agnieszką, spytano nas czy wiemy co to jest hasz. Szczerze mówiąc, pytanie to wprowadziło nas w niemałą konsternację. Speszone przyznałyśmy, że wiemy. W mojej głowie kotłowały się setki myśli. Masz ci los, tyle co człowiek przyjechał do obcego kraju, a już zyskuje łatkę zdemoralizowanej Europejki. Po chwili ciszy pojawiło się kolejne pytanie "a wy już próbowałyście hasz?". Tym razem nasza reakcja była dużo szybsza i jedna przez drugą zaczęła zapewniać, że absolutnie nie, nigdy, bo i po co? Byście widzieli nasze miny w momencie, gdy zaproponowano nam hasz skosztować, bo przecież nie można być w Armenii i takiej rzeczy nie poznać! No cóż, mus to mus...czego nie zrobi człowiek, by kraj poznać.

Otóż, od razu uprzedzam hasz to nie narkotyk. Sama o tym nie wiedziałam, więc uprzedzam wszystkich, że jeśli znajdą się w Armenii i ktoś zaproponuje im coś kryjącego się pod tą dwuznaczną  nazwą, to zapewne nie ma na myśli używki. Hasz to danie, jedno z ważniejszych w tym kraju. Ale nie tylko danie, to cały rytuał jego przygotowania, to sztuka kulinarna i sztuka jedzenia. 

Jest to typowo męskie danie, ale przygotowane przez kobiety. Hasz zaczyna się gotować wieczorem i serwuje dopiero następnego dnia. Co ciekawe, danie to spożywa się z samego rana. Kiedy planuje się hasz, koniecznie trzeba zaprosić rodzinę i przyjaciół (tylko męską część), bo jeść go samemu raczej się nie da, a przyczyn jest kilka. Po pierwsze, hasz jest daniem towarzyskim, lecz towarzyszą mu nie tylko biesiadnicy, ale też wódka. A przecież wódkę pić samemu, to żadna przyjemność. Po drugie, hasz jest w smaku na tyle specyficzny, że przygotowuje się go bardzo rzadko, niektórzy mówią dwa razy do roku, inni raz, ale są i tacy miłośnicy, co to lubią częściej. Rzecz gustu. Przyjmuje się jednak, że powinno się go spożywać w miesiącach, w których nazwie jest litera "r", a miesiące po ormiańsku brzmią niemalże identycznie, jak te po rosyjsku. 

Hasz to czysty, chudy bulion gotowany na wieprzowinie. Do jego przygotowania potrzebne jest odpowiednie kopytko, które uważane jest za rarytas. 

fot. Agnieszka Błażek
fot. Agnieszka Błażek
Hasz przewiduje pewne obostrzenia. Żelazną zasadą jest brak przy stole trzech "k", znaczy: կանայք, կոնյակ, կանաչի, czyli kobiet, koniaku i świeżej zieleniny. Obowiązkowo, nie może zabraknąć kiszonych warzyw, tłustych serów, świeżego czosnku, dużej ilości soli, lawasza i wódki. To ostatnie jednym pomaga zwalczyć zapach lub smak potrawy, innym dodaje odwagi przed jej spożyciem. 


fot. Agnieszka Błażek
fot. Agnieszka Błażek
Dobrze przygotowany hasz nie będzie specyficznie pachniał. Przed jedzeniem, należy danie odpowiednio obrobić. Po pierwsze, wyciągamy z bulionu kawałek mięsa, który solimy, zawijamy w lawasz, tak by sól dobrze wsiąknęła i odstawiamy na osobny talerzyk.

fot. Agnieszka Błażek
Do bulionu dodaje się ogromne ilości czosnku i szczodrze doprawia solą. Następnie, wkrusza się tym razem suchy lawasz. Specjaliści twierdzą, że lawasza w bulionie powinno być tak dużo, że konstystencja staje się na tyle gęsta, by utrzymać włożoną pionowo łyżkę. Szkoły są jednak różne, a wszystko zależy od indywidualnych upodobań.

fot. Agnieszka Błażek
Teraz można delektować się jedynym w swoim rodzaju, typowo ormiańskim daniem. W czasie, gdy spożywa się zupę, mięso zawinięte w lawaszu naciąga się solą (można też wysmarować je czosnkiem), dzieki czemu nabiera wyrazistego smaku. 

Ludzie dzielą się na wielbicieli i przeciwników haszu. Przyznać trzeba, że smak jest dość specyficzny i nie wszystkim przypada do gustu. Mnie z całą pewnością jeden hasz starczy do końca życia, ale i tak nie żałuję, że go spróbowałam. Po pierwsze nigdzie indziej nie miałabym takiej okazji, po drugie jako kobieta i tak miałam dużo szczęścia, a po trzecie hasz to czysta frajda, bo cały proces jego przygotowania to jedna wielka zabawa. :)

A tutaj mała instrukcja krok po kroku:



My experience with hash began quite unusual. During one of my trip around Armenia, together with Agnieszka, Armenians asked us if we know what is "hash". Honestly, the question made a considerable consternation on us. We admitted, both embarrassed, that actually we know. Hundreds of thoughts crowded in my mind at that very moment. Two foreigners came to a completely new country and immediately was given a patch of demoralized European women. Just great...Then, after a moment of silence, there was another question: "but have you ever tried hash?" This time our reaction was much faster, and one by the other we started to ensure that absolutely no, never, for what? You should have seen our faces when we were offered to taste hash... Being in Armenia and not trying hash is like not being in Armenia at all. Well, what man would dare to do to explore a culture.
Ok, I'll quickly explain - hash is not a drug. I didn't know that before, so I warn you if you'll ever be in Armenia and someone will offer you to taste hash, trust me - he is not a diller. Hash is an Armenian dish, one of the most important in this country. This is not only a dish, it is the whole ritual of its preparation, the culinary art and the art of eating.
It is a typically "male dish", but mostly prepared by women. They begin to cook hash in the evening and serve it on the following day. Interestingly, the dish is eaten in the morning. When planning a hash, it is necessary to invite family and friends (only male part), because eating it alone doesn't give a pleasure at all. First of all, hash is a "social dish", but accompanied not only by the revelers, but also by vodka, and drinking vodka alone is not funny at all. Second of all, hash tastes so specific that they prepare and eat it very rarely. Some say twice a year is enough, others even once, but there are also "hash enthusiasts", who eat it even often. I think, it is a matter of taste. It is assumed, that hash should be eaten in months with a letter "r" in name (months in Armenian language sounds almost the same as in Russian).
Hash is a clean, lean bouillon boiled on pork. We also need a nice hoof to make hash, and this hoof is considered as a delicacy.
There are some restrictions concerning hash. The iron rule is the lack of three things on letter "k" in Armenian: կանայք, կոնյակ, կանաչի, it means women, cognac and fresh greens. Hash cannot be eaten without silages, fatty cheese, fresh garlic, large amount of salt, lavash and vodka. The last one helps with accepting the specific smell and taste of this dish, moreover it  gives courage to eat it.
A well-cooked hash will not smell badly. Before eating, you need prepare a dish properly. Firstly, take out a piece of meat from the bouillon, put it on a plate, add some salt and garlic, wrap it in lavash. Thanks salt and garlic this meat will taste better. 
Then, add to the bouillon a huge amount of garlic and salt. Crush some dry lavash into the soup. Experts say, that there should be so much lavash in the soup, that you can stick a spoon into it and it will stand straight. But remember, that it all depends on individual preferences.
Now you can enjoy a unique, typically Armenian dish.
People are divided into lovers and enemies of hash. I must admit that the taste is quite specific and not everyone will fall in love with it. For me, one hash is enough for a lifetime, but I don't regret that I tried it. Probably, I will never ever have such opportunity once again, secondly as a woman I had a lot of luck to be able to try it, and thirdly, hash is a pure fun with this whole process of preparing and eating it. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz