niedziela, 30 listopada 2014

SZASZŁYK, CZYLI ORMIAŃSKI HOROWAC - ARMENIAN SHASHLIK

Ormiański horowac to majstersztyk, którym mężczyźni udowadniają kobietom, jakimi doskonałymi kucharzami są kiedy już zniżą się do poziomu kuchni. Mężczyźni bardzo aktywnie uczestniczą w przygotowaniu tego popularnego dania. Angażują się w zakupy i cały proces grillowania. Dopiero wtedy kobiety doceniają, jak cudownie było mieć kuchenną autonomię...;)

Szaszłyk w wersji restauracyjnej (fot. Agnieszka Błażek)
Będąc w Wanadzor (nie chcę generalizować do całej Armenii) odniosłam wrażenie, że jada się wyłącznie szaszłyk. Szaszłyk serwuje się przez cały rok. Latem, kiedy temperatura jest nie do zniesienia, przygotowuje się go po godzinie 17, tak by żar nie dawał się zbytnio we znaki. Zimą natomiast, należy zdążyć przed zmierzchem, więc najlepszą porą jest 2-3 po południu.

Mięso do szaszłyka nie może być przypadkowe. Grilluje się świninę, wołowinę, a szczególnie smakowita jest jagnięcina. Obowiązkowo muszą być to kawałki mięsa z kością, co ułatwia późniejsze jedzenie. Mięso trzeba dokładnie umyć, doprawić solą, pieprzem i przełożyć cebulą - żadnych kucharków i gotowych przypraw do grilla! Tak przygotowane musi poleżeć kilka godzin. 

W przeciwieństwie do innych szaszłyków, te ormiańskie przygotowuje się oddzielnie warzywne i mięsne. Zarówno warzywa, jak i mięso, nabija się na długie metalowe miecze do grillowania, które wielkością i wyglądem znacznie odbiegają od naszych nędznych drewnianych patyczków, którymi co najwyżej można sobie oko wykłóć. 

Najpierw w całości na ogniu piecze się warzywa. Do grillowania idealnie nadają się średniej wielkości twarde pomidory, duże i mięsiste bakłażany, bułgarska papryka, sucha i twarda cebula. Dobrze podpieczone warzywa ściąga się z grilla, obiera ze skórki i wkłada do foliowej siatki, żeby odparowały i zmiękły. 
Grillowane warzywa
W tym czasie, na grillu, na którym ogień powinien już zamienić się w żar, ląduje mięso, które co jakiś czas powinno się spryskiwać wodą lub wytrawnym winem. Kiedy mięso się dopiecze, to ormiański stół zapewnie już ugina się pod ciężarem serów, warzyw, zielenizny, owoców i innych zakąsek. 
Grillowane mięso 
Obowiązkowy jest oczywiście lawasz, w który zawija się kawałki szaszłyka z kością. Uwaga! Mięsa się nie kroi, bo przez to traci się całą przyjemność z jedzenia. Tutaj najlepszym sprzymierzeńcem są palce. No i obowiązkowo wódka, bo przecież kilka toastów przy szaszłykach nikomu nie zaszkodzi, a i wręcz przeciwnie...
Horowac w lawaszu
Armenian "horowac" is a masterpiece by which men prove women, that they are excellent cooks when they descends to the level of kitchen. Men actively involve in the preparation of this popular dish. They engage in the whole process of shopping and food making. Only then, women appreciate how wonderful it was to have a kitchen autonomy ...;)
Being in Vanadzor (I do not want to generalize to the whole Armenia), I got the impression that people eat only shashlik. Shashlik is served throughout the year. In the summer, when the temperature is terrible, it is prepared after 5 o'clock, to avoid high temperatures. In winter, you should make it before the sunset, so the best time is 2-3 in the afternoon.
Meat for the shashlik can not be accidental. You can grill pork, beef, and lamb - which is especially tasty. Pieces of meat should have bones, thanks to which it will be easier to eat it. Wash your meat, add salt, pepper and put onions - no other ready grill species! Prepared in that way, meat must lie for a few hours.
Armenian prepare vegetables and meat for shashlik separately. Both vegetables and meat, are stuffed on a long metal swords for grill, which in size and appearance significantly differ from our miserable wooden sticks, with which you can at least wrangled your eye out.
First, are baked whole vegetables. Ideal for grilling are medium-sized firm tomatoes, large and fleshy eggplant, Bulgarian pepper, dry onion. Well backed vegetables pull off the grill and take off the peel. 
Now, on the grill, where the fire should already turns into embers, lands meat, which from time to time should be sprayed with water or dry wine. When the meat is well backed, Armenian table is probably already provided with  cheese, vegetables, greens, fruits and other delicacies.
Lavash is of course mandatory, because using it you wrap shashlik with bone pieces. Note! Do not cut the meat because you will lost all the pleasure of eating. Your fingers are the best for this dish...and vodka, because several toasts with shashlik never hurt anyone...

sobota, 29 listopada 2014

ALFABET - ALPHABET

Język ormiański jest jednym ze wschodniej grupy języków indoeuropejskich, gdzie zajmuje osobną pozycję. Świadectwa jego istnienia pochodzą już ze starożytności, tj. z II tys. p.n.e.  Umiłowanie wobec języka pisanego Ormianie wykazywali na długo przed przyjęciem chrześcijaństwa. W imię boga Tira, patrona piśmiennictwa, wznosili chramy. W chramach w Synaju, Syrii, Palestynie i Egipcie zachowały się przez wiele wieków dowody trzydziestoliterowego wczesnoormiańskiego piśmiennictwa. Nie było ono usystematyzowane, a dodatkowym minusem był brak niektórych samogłosek. Wraz z rozprzestrzenieniem się chrześcijaństwa na terytoriach Armenii, doszło do istnej rewolucji w tej materii. Rozpoczęły się pogromy chramów poświęconych Tirowi oraz dedykowanych mu pogańskich manuskryptów. W IV wieku stworzenie ogólno ormiańskiego piśmiennictwa stało się kwestią priorytetową i wręcz konieczną, by mogła rozwijać się kultura tego narodu. Niemożliwe było spisanie historycznej, filozoficznej i naukowej literatury, na podstawie której można byłoby uczyć w szkołach. 
W V wieku, car Wagarsz posłał swojego przedstawiciela Wagricza do syryjskiego biskupa Daniela, który w swoich archiwach zachował część z ocalałych pogańskich zbiorów przedstawiających ormiańskie piśmiennictwo, a katolikos Saak Partiew zlecił uczonemu Mesropu Masztocu zjeździć wszystkie ormiańskie pogańskie klasztory i rozszyfrować ostałe tam zapisy. Masztoc był właściwym człowiekiem do wypełnienia powierzonej mu misji. Wykształcony w Antiochii, znał biegle język syryjski i grecki. Pełniąc służbę sekretarza kancelarii w Wagarszapacie, zdawał sobie sprawę z konieczności stworzenia alfabetu. 
Pomnik Mesropa Masztoca w Oszakanie
Jego zadaniem było usystematyzowanie dźwięków i przypisanie znaków w jak "najbardziej demokratyczny sposób", czyli taki, aby mogli nauczyć się ich prości ludzie. W alfabet należało włączyć brakujące samogłoski, a każdemu dźwiękowi nadać graficzny zapis. W 396 roku Masztoc zaprezentował carowi Wramszapuhie (z dynastii Arszakidów) finał swojego ogromnego trudu, którym okazał się 36cio literowy ormiański alfabet. Od 405 roku, zaczęto w całej Armenii otwierać bezpłatne szkoły, w których społeczeństwo uczyło się języka pisanego. Mesrop Masztoc umarł w 440 roku, pochowano go w Oszakanie, niedaleko Wagarszapata. Po latach dodano do alfabetu ormiańskiego jeszcze 3 dźwięki i Ormianie współcześnie posługują się 39 literami. Ormiański alfabet jest niepowtarzalny i niepodobnym do żadnego innego.
Ormiański alfabet w wersji drukowanej i pisanej
Ormiański alfabet w południowej zakrystii kościoła św. Mesropa Masztoca. U dołu widać wejście do grobowca
(fot. Agnieszka Błażek)
Co ciekawe, każdej literze alfabetu przypisuje się określoną cyfrę. W tym porządku, za pomocą liter alfabetu można zapisywać całe daty. Jest to zabieg często spotykany w ormiańskich cerkwiach, na który warto zwrócić uwagę.
Ormiański litery wraz z przypisanymi im liczbami
Średniowieczni filozofowie nazywają Masztoca różnie. Niektórzy mówią o nim, jako o tym, który alfabet spisał, a inni, jako o twórcy. Sowieccy uczeni poszli o krok dalej i nazwali go wynalazcą. Rok 2005 był poświęcony przez UNESCO 1600leciu stworzenia ormiańskiego alfabetu. Pewne jest, że alfabet od tak nie powstaje. Coś przecież wcześniej na jego miejscu musiało istnieć, na podstawie czego został on usystematyzowany i spisany w taki sposób, jak zrobił to Mesrop Masztoc, zatem z sowietami w tej kwestii bym się nie zgodziła...
Biblia w języku ormiańskim (fot. Agnieszka Błażek)
Grabar jest staroormiańskim literackim językiem. Grabar w dosłownym tłumaczeniu oznacza "piśmienny". W tym języku spisana jest cała staroormiańska literatura, łącznie z setkami przekładów z greckiego, syryjskiego, gruzińskiego, staroeuropejskiego, łaciny i innych. Do dziś przetrwało ponad 30 tysięcy rękopisów spisanych grabarem. Ze staroormiańskiego wykształciło się ponad 50 różnych dialektów. W XVIII wieku tylko dwa z tych dialektów dały początek językom literackim. Były to dialekt konstantynopolski, którego centrum geograficznym stała się Zachodnia Armenia, oraz dialekt araracki we Wschodniej Armenii. Na ich bazie powstały język Zachodni (orm. arewmyta-hajeren) i Wschodni (orm. arewela-hajeren). Zatem, język wschodnioormiański to współczesny język literacki używany na terytorium Republiki Armenii oraz przez Ormian zamieszkałych Rosję, Iran i Indie, który fonetycznie znacznie bliżej jest staroormiańskiemu, ale to jego dosięgła zmiana kanonów ortograficznych w XX wieku. Język zachodnioormiański funkcjonuje natomiast w diasporze ormiańskiej terenów obecnej Turcji i zachował staroormiańską ortografię z klasycznym piśmiennictwem.
Chaczkary w kształcie liter ormiańskich obok kościoła w Oszakanie (fot. Agnieszka Błażek)
Na pierwszym planie litera A z wizerunkiem Araratu (fot. Agnieszka Błażek)
W 1922 wieku doszło do reformy wschodnioormiańskiej piśmienności. Związane było to z planowanym przez władze sowieckie zabiegiem wdrożenia na terytorium wszystkich republik jednego alfabetu, czy to łacińskiego, czy cyrylicy. Reformą zajął się ceniony filolog i ojciec współczesnego języka wschodnioormiańskiego, Aberjan. Język ma to do siebie, że przez lata ewoluuje. To samo tyczyło się ormiańskiego, w którym po czasie doszło do różnicy w zapisie i wymowie. Reforma miała przybliżyć język mówiony pisanemu. Chciano uprościć również ormiańską gramatykę. Taka reforma miała dać podłożę ku łatwiejszemu przejściu na planowany przez Rosję system, który szczęśliwie nie został wdrożony w życie.

Moje własne przeżycia związane z nauką języka ormiańskiego można opisać jednym słowem: trudne. Język jest na tyle niepowtarzalny, że poszczególne słowa w niczym nie przypominają europejskich odpowiedników. To samo tyczy się alfabetu, którego trzeba, jak na złość, uczyć się podwójnie, gdyż zapis drukowany różni się tak bardzo od pisma ręcznego, że ma się wrażenie, jakby były to da zupełnie różne alfabety. Czarę mojej goryczy związanej z nauką ormiańskiego przelewa artykulacja. Wymowa niektórych dźwięków jest dla mnie tak trudna, a ich podobieństwo do siebie tak ogromne, że nie jestem w stanie wyczuć różnicy między trzema rodzajami "t", dwoma rodzajami "p" czy "k". Niemniej, dostrzegam ogromne walory tego języka. Dźwięki ormiańskie są na tyle uniwersalne, że posiadają odpowiedniki polskich liter, francuskich, rosyjskich, czy też angielskich. Nic więc dziwnego, że Ormianom tak łatwo przychodzi nauka języków obcych, mając w swoim alfabecie odpowiedniki tak wielu dźwięków. Szkoda tylko, że tak mało Ormian korzysta z wielkich możliwości danych im już na wstępie...
Moje pierwsze zmagania z alfabetem
Co tyczy się alfabetu, jest kilka wartych zobaczenia miejsc z nim związanych. Jednym z nich jest Oszakan, niewielkie miasteczko niedaleko Asztaraku. Znajduje się tu grobowiec Mesropa Masztoca w Kościele jego imienia. W 443 roku zbudowano w tym miejscu kaplicę chroniącą prochy świętego. W XIX wieku kaplicę rozebrano, a na jej miejscu postawiono kościół, który przetrwał do naszych czasów. Architektonicznie nawiązuje on do tradycyjnych jednosalowych kościołów Armenii.
Kościół św. Mesropa Masztoca w Oszakanie (fot. Agnieszka Błażek)
Grób Mesropa Masztoca (fot. Agnieszka Błażek)
W drugiej połowie XX wieku, wnętrze kościoła zostało ozdobione freskami. Do grobowca, który znajduje się pod ołtarzem, schodzi się przez południową zakrystię. W przykościelnym ogrodzie znajdują się rzeźby liter ormiańskiego alfabetu oraz pomnik Masztoca.
Litery kolejno od lewej: B, G, D

czwartek, 27 listopada 2014

GRANATY - POMEGRANATES

Tematem przewodnim dzisiejszego dnia będą granaty! Ponoć granaty w Armenii, a już z całą pewnością w Górskim Karabachu, są po prostu najlepsze. Sezon na granty przypada we wrześniu i właśnie w tym czasie zaczyna się istne rynkowe szaleństwo. Owoce dostępne są na każdym mniejszym lub większym rynku i w sklepach. Paradoksalnie, mimo że granat narodowym owocem Armenii nie jest, ponieważ jego miejsce zajmuje morela, to o ile breloczków, magnesów, wisiorków, biżuterii, obrazków, naczyń, torebek i innych z motywem moreli nie widziałam, to z granatem jest ich pełno. W każdym sklepie, na każdym rogu i straganie, motyw granata dominuje. 

Pamiątki z motywem granata w jednej z artystycznych galerio-kawiarni w Erywaniu
Jak na spowiedzi, wprost powiem że kucharką doskonałą nigdy nie byłam. Jest to zapewne jedna z przyczyn, dla których nie byłam specjalistką od różnych zastosowań granata. A okazuje się, że to wcale nudny owoc nie jest...

Miałam przyjemność smakować karabachskie granaty i do dziś zachwyca mnie ich słodycz. Poza tym, że są bardzo dobre, to na uwagę zasługują ich walory zdrowotne. Wnętrze granata wypełniają małe pestki otoczone słodkim miąższem. Dzięki tym pestkom, owoc ten uznaje się za symbol płodności i długowieczności. Kaukaz, prócz Persji, Indii i Mezopotamii jest ojczyzną granatów. Granaty zawierają estron, czyli naturalny estrogen. Stosowany jest jako naturalny wspomagacz podczas terapii hormonalnej i antyrakowej, ma zbawienny wpływ na serce, krążenie, proces chudnięcia i samopoczucie. Nic, tylko się zajadać!

Karabachskie granaty
Pestki granatów sprzedawane w Karabachu
Rynek w Stepanakercie
W Garni natknęłam się na zagęszczony sok z granata z pestkami owocu. Okazał się doskonałym dodatkiem do herbaty i wody.

Najbardziej do gustu przypadło mi "mchali". Jest to gruzińskie danie z bakłażanów z orzechami. Bakłażany tnie się na podłużne paski i podsmaża. Osobno przygotowuje się pastę z orzechów, z czosnkiem, zielenią, szafranem i innymi suchymi przyprawami. Paski bakłażana smaruje się pastą i zawija. Z wierzchu posypuje się pestkami granatu i polewa olejem balsamicznym. "Mchali" to przekąska, ale jest tak pyszna, że nie wymaga żadnych innych dodatków. Dla mnie mogłoby być daniem głównym od śniadania aż po kolację...

Podsmażone bakłażany (fot. Agnieszka Błażek)
Pasta ze zmielonych orzechów z zielenią, czosnkiem, szafranem i innymi przyprawami (fot. Agnieszka Błażek)
Bakłażany smaruje się od wewnątrz pastą, zawija i wykłada na półmisek (fot. Agnieszka Błażek)
Gotowe "mchali", posypane pestkami granatów (fot. Agnieszka Błażek)
A tak prezentują się na talerzu polane z wierzchu olejem balsamicznym (fot. Agnieszka Błażek)
Armenia jest kolebką wina i istnieją na to dowody, mianowicie to właśnie na terytorium tego kraju znajdują się najstarsze na świecia archeologiczne odkrycia potwierdzające pionierstwo Armenii w wyrobie wina. Spośród licznych dostępnych miejscowych win, jednym z najbardziej interesujących jest wino z granatów. Jest to słodkie lub półsłodkie wino, mające delikatny zapach i smak. Prócz koniaku, jest to najpopularniejszy trunek w kraju, przy tym bardzo smaczny. Co więcej, takie wina wcale nie są najdroższe, a i jakość nie zawsze idzie w parze z ceną. Można kupić naprawdę dobre wina z granatów w bardzo przystępnej cenie. W Polsce bardzo rzadko można takie wino znaleźć, dlatego jeśli już w Armenii będziecie to koniecznie musicie spróbować!

Oryginalne ormiańskie wino z granatów (fot. Agnieszka Błażek)
The theme of this day will be pomegranate! Supposedly, pomegranates from Armenia and from Nagorno-Karabakh are simply the best. Pomegranades season starts in September and at that time in markets begins a veritable frenzy. Fruit are available everywhere, on smaller and larger markets and shops. Paradoxically, despite the fact that the national fruit of Armenia is not pomegranate, because it is apricot, every keychains, magnets, pendants, jewelry, pictures, dishes, bags and others are with the motif of pomegranade...In every store, on every corner and market stall, grenade theme just dominates.
I've never been a perfect cooker and maybe this the reason why I was not an expert on various uses of grenade. It turns out that it doesn't have to be a boring fruit ...
I had the pleasure to taste Karabakh pomegranates and still remember their sweetness. Besides the fact that they are very good, they are extremly healthy. Interior of pomegrenade is filled with small seeds surrounded by sweet pulps. This fruit is considered to be a symbol of fertility and longevity. Caucasus, Persia, Mesopotamia and India are motherlands of pomegrenades. This fruits contain estrone, which a natural estrogen. They are used as a natural booster during hormone therapy and anti-cancer therapy, they've got a beneficial effect on the heart, circulation, the process of weight loss and well-being.
In Garni I have found a concentrated juice from the seeds of pomegrenades. It can be used as a great addition to tea and water.
Pomeganades can be used also as a component of many dishes, for example "mkhali". It is a Georgian dish made of eggplants with nuts paste. Eggplant should be cutted into longitudinal strips and fried. Separately you prepare a paste of nuts, garlic, green, saffron and other dry spices. Eggplants strips you grase with paste and then wrap. On the top you put pomegranate seeds and sprinkle with balsamic oil. It so so tasty...<3
Armenia is the cradle of wine, and there are evidences for it. Namely, it is the territory of world's oldest archaeological discoveries confirming the priority in wine production. There are number of local wines, but one of the most interesting is the wine made of pomegrenades. It is sweet or semi-sweet wine, having a delicate scent and taste. Except cognac, this wines are the most popular beverage in the country. In Poland it is very hard to buy such wine, so if you're in Armenia you should deffinately try it!

wtorek, 25 listopada 2014

WANADZOR - VANADZOR


Dzisiaj trochę o miejscu, do którego żywię szczególny sentyment, dlatego że na tę krótką chwilę w  życiu stał się moim nowym domem. Mowa o Wanadzorze, stolicy Lori i trzecim co do wielkości miastem Armenii zamieszkałym przez trochę ponad 170 tys. ludzi.





Wanadzor leży w północnej Armenii. Ze wszystkich stron otaczają go góry Pambackie (od południa) i Bazumskie (od północy), niedaleo płynie rzeka Debed. Znajduję się około 2,5 godziny drogi od Erywania. Jest miastem raczej spokojnym i cichym. Powolnym tempem toczy się tu życie prowincji.



Nazwa miasta w dosłownym tłumaczeniu oznacza "wąwóz Wana". Związane jest to z przyrodniczym podobieństwem Wanadzoru do miasta Wan, będącego niegdyś jednym z ważniejszych miast Armenii (obecnie terytorium Turcji). Wcześniejsze nazwy to Karaklis ( azb."czarny kościół") oraz Kirokawan (na cześć Siergieja Kirowa za czasów ZSRR). 

Miasto było niegdyś sporym ośrodkiem przemysłowym z potęznymi kombinatami chemicznymi, które ucierpiały podczas trzęsienia ziemii i ostatecznie rozpadły się po upadku Związku Radzieckiego. Były tutaj także zakłady produkujące filterki do papierosów Malboro, ale kiedy upadły zakłady na Ukrainie produkujące bletki, biznes przestał istnieć. 

Podczas trzęsienia ziemii w 1988 roku, Wanadzor było jednym z tych miast, które ucierpiało najbardziej. Do dziś można zobaczyć pozostałości po katakliźmie. Szczególnie widoczne jest to w zabudowie miasta z szeregami niepasujących do siebie budynków. Niemniej, Wanadzor zachował swój urok. Przeważa zabudowa z różowego tufu, która doskonale współgra z zielenią. W świetnym stanie jest też główna aleja miasta Tigran Mec. Na centralnej ulicy roi się od sklepów, banków, jest też restauracja i kawiarnie. 

Różowy tuf
Miasto otacza piękna przyroda, choć na stokach gór widać jeszcze pozostałości rugowania lasów w trudnym okresie po trzęsieniu ziemii. Wanadzor przez kilka lat pozbawiony był prądu i ogrzewania, były problemy z dostawą wody. Tuż po trzęsieniu ziemii miasto ewakuowano samolotami do Rosji. Po pewnym czasie ludzie zaczęli wracać i odbudowywać, to co zostało z ich dobytków. Przez wiele lat nie pozwalano ludziom wprowadzić się do ocalałych budynków, ponieważ mogło grozić to zawaleniem. Mimo, że miasto położone jest na terenie aktywnym sejsmicznie i trzęsienia ziemii zdarzają się tu regularnie (około raz w roku), to wcześniej nie przygotowano infrastruktury odpornej na tego typu zjawiska. Po wydarzeniach z 88ego roku, ocalałe budynki zaczęto wzmacniać, a nowe budownictwo musi spełniać określone normy. 

Okolice Wanadzor



Jednym z ładniejszych miejsc w Wanadzorze jest Plac Hajka jawiący sie na tle gór. Warto zobaczyć cerkiew Ghara Klise ("Czarna Cerkiew"), wykonana z czarnego tufu i otoczona starym cmentarzem. Tuż za cerkwią znajduje się pracownia chaczkarów sławnego ormiańskiego artysty. Ciekawa jest też Wanadzorska Galeria Sztuki oferująca wystawy miejscowych i zagranicznych malarzy i rzeźbiarzy. Można tu podziwiać sztukę nowatorską oraz tradycyjną z elementami folkloru. Oprócz Czarnej Cerkwi, są jeszcze trzy inne, w tym jedna prawosławna. 

Plac Hajka

Plac Hajka
Plac Hajka
Plac Hajka
Plac Hajka
Czarna Cerkiew
Czarna Cerkiew
Chaczkary przy Czarnej Cerkwi
Cerkiew prawosławna
Razem z Wanadzorskim Państwowym Uniwersytetem, mają tu swoją siedzibę uniwersytet przyrodniczy, politechnika, technika, szkoły, szkoły muzyczne i centra kulturalno-artystyczne. Pracuje tu również kilka hoteli oraz duży dworzec autobusowy.

Dworzec Autobusowy w Wanadzor (fot. Agnieszka Błażek)
Dworzec Autobusowy (fot. Agnieszka Błażek)
Polecam wybrać się na rynek niedaleko centrum miasta, oferujący całą gamę świeżych produktów, także domowej roboty, owoców, warzyw i mięsa. Ponadto okolica aż prosi się o długie spacery...

(fot. Agnieszka Błażek)
Today, I would like to write a little bit about a pleace to which I cherish a special sentiment, because it became my new home for the next year. I'm talking about Vanadzor, the capital of Lori region and third largest city of Armenia, with a population over 170 thousand people. 
Vanadzor is located in northern part of Armenia. On all sides it is surrounded by Pamback (from the south) and Bazumsk (from the north) mountains. Near Vanadzor flows the Debed river. Vanadzor is about 2.5 hours away from Yerevan. The city is rather quiet and peaceful. Here you can feel how life goes on the province.
The city name literally means "the ravine of Van". This is due to nature similarity of Vanadzor and Van, which was once one of the most important cities of Armenia (now on the territory of Turkey). Previous names are Karaklis (AZB. "Black church") and Kirokawan (in honor of Sergei Kirov during the Soviet Union).
The city was a big industrial center with a grand chemical factories, which suffered during the earthquakes and totally disintegrated after the collapse of the Soviet Union. Here were also factories producing parts of Marlboro cigarettes, but after collapsing the Ukraine factories, the business was closed.
During the earthquake in 1988, Vanadzor was one of those cities that suffered the most. Even nowadays you can see remains of the cataclysm. It's well seeing in the mismatched buildings of the city. However, Vanadzor has retained its charm. The predominant building with pink tuf, fits perfectly with sourrainding green. Tigran Mec avenue is also in an excellent condition. The central street is full of shops, banks, restaurants and cafes.
The city is surrounded by beautiful nature, but on the slopes of the mountains you can still see remnants of forests displacement during the difficult time after the earthquake. Vanadzor for several years was deprived of electricity and heating, there were also problems with the water supply. Shortly after the earthquake, Russia evacuated the whole city. After some time, people began to return and rebuild everything what was left of their belongings. For many years, people were not allowed to enter the buildings of the city, because it could threaten to collapse. Despite the fact, that the city is located in a seismically active region and earthquakes happenes here regularly (about once a year), before 1988, there was no special seismic resistant infrastructure. After the tragedy, the remaining buildings began to be strengthened, and new construction now subject to certain standards.
One of the nicer places in the city is the Hajk Square. Worth seeing is also a church Ghara Klis ("Black Church"), build of black tuff and surrounded by an old cemetery. Just behind the church there is workshop of a famous Armenian Khachkar artist. Interesting is also Vanadzor Art Gallery offering exhibitions of local and foreign painters and sculptors. Here, you can admire the art of innovative and traditional elements of folklore. Despite the Black Church, there are also three others churches, including one orthodox church.
Except the Vanadzor State University, here are also an agriculture university, polytechnic, technical schools, music schools and cultural centers of art. There are several hotels and a large bus station.